„Zmiany są jak tornado. Psują wszystko, co tworzyliśmy przez całe życie”
Zerknęła na godzinę, po czym bez zastanowienia rzuciła telefon na podłogę. Upiła spory łyk wody i wróciła na sale. Każda sekunda była znacząca, szczególnie teraz, gdy od zawodów dzieliło ją parę godzin.
„Siatkówka to coś, co kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niej, dlatego staram się, aby to właśnie ona tworzyła moją historię, poświęcając się jej bez pamięci”.
- Też coś – mruknęła czarnowłosa dziewczyna. – Może jeszcze niech powie, że jakby mogła, to poślubiłaby ten sport. – Kolorowy magazyn znalazł się na podłodze, a jego właścicielka zaczęła swoją codzienną rozgrzewkę. - Nie wydaje wam się, że trochę za bardzo obrosła w piórka? – zapytała, czekając na aprobatę ze strony koleżanek. – Niech czasem nogi nie złamie przez tą swoją pewność siebie.
- Po prostu jej zazdrościsz, Annie – odparła jej koleżanka, która zgrabnie zebrała swoje włosy w koka i związała je na czubku głowy. – Nie powinnaś jej zazdrościć czegoś, na co sobie zapracowała.
- Phi, też coś. Może jeszcze mi powiesz, że jesteś jej fanką? – Czarnowłosa zlustrowała dziewczynę przeszywającym spojrzeniem, po czym wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia.
- Może i nie, ale ją podziwiam – odparła po chwili Seu Ah.
Było już ciemno, gdy Joon wracał z treningu. Pierwszy raz od bardzo dawna miał możliwość powdychać świeżego powietrza i nie myśleć o tym, co dzieje się na sali. Wszystkie komentarze ze strony kolegów, wymagania trenera i pokładane nadzieje w jego osobie powoli go przerastały. Nic więc dziwnego, że tak często tęsknił za swoimi młodzieńczymi latami, które przepełnione były swobodą i radością ze sportu, któremu się poświęcił. Niestety, każda powracająca cząstka wspomnień sprawiała, że czuł się jeszcze bardziej zdołowany. Wiedział, że te czasy już nie wrócą.
Rozmyślania przerwał mu donośny dźwięk telefonu. Sprawnym ruchem wyciągnął aparat z kieszeni, po czym namiętnie zaczął wpatrywać się w jasny ekran. Przeczytawszy smsa przeklął siarczyście i bez zastanowienia wyłączył komórkę. Od jakiegoś czasu wolał ignorować wszystkie rzeczy, które go denerwowały. Nie przypuszczał jednak, że jego dziewczyna znajdzie się na tej liście.
- A trzeba było się nie angażować – mruknął pod nosem, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku swojego tymczasowego domu.
- Ile jeszcze będziesz się nad sobą użalać, co? Ile czasu ci to zajmie? Miesiąc, rok? A może w ogóle będziesz się tym przejmować do końca życia? Ogarnij się w końcu! – Donośny, męski głos rozchodził się po małej wielkości pokoju tym samym utwierdzając blondynkę, że dłużej nie da rady trzymać swoich emocji na wodzy. Z każdym słowem jej serce miało ochotę się zatrzymać i nigdy więcej nie zacząć bić. – Słuchasz ty mnie w ogóle? – Mężczyzna w średnim wieku przykucnął przed swoją podopieczną i zaczął namiętnie wpatrywać się w jej oczy. – Han Na, ile czasu ci to zajmie? Co musi się stać, abyś w końcu zrozumiała, że wszystkie moje rozkazy są po to, aby nic ci się nie stało?
- Nic mi nie jest, trenerze – wydukała blondynka jednocześnie wlepiając wzrok w ziemie. – Mogę dalej grać.
- Jasne! I co jeszcze? – przerwał jej bez zastanowienia, ciężko opuszczając rękę na ławkę. – Może mi powiesz, że skręcenie nadgarstka w drugiej połowie meczu to nic takiego?
- Został jeszcze jeden set, poradzę sobie – dodała nieco pewniej.
- A jeśli nie? Han Na, nie jesteś już drugorzędną siatkareczką, która może sobie pozwolić na takie wpadki. Jeśli teraz zawiedziesz, cały kraj dowie się o twojej porażce. Rozumiesz to?
- Tak. Dlatego chcę grać.
Mężczyzna prychnął pod nosem, a jego ręka nerwowo zaczęła szukać paczki papierosów w kieszeni. Odpalił jednego z nich i zaciągnął się, by po chwili wypuścić biały dym z płuc.
- Robisz to na swoją własną odpowiedzialność. Wiedz tylko, że potem już liczyć na mnie nie możesz – odrzekł na jednym tchu, po czym wyszedł z pomieszczenia, zostawiając blondynkę samą z wszystkimi sprzecznymi myślami.
Dasz radę.
Wierzę, że dasz radę.
Teraz ty musisz w to uwierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz